PEM

Kampania ZOBACZ, ZAPYTAJ, ZAREAGUJ - skoncentrowanie uwagi opiekunów na czasie spędzanym przez dzieci w świecie Internetu

Współczesne technologie i dostęp do Internetu, obok wielu korzyści, niosą ze sobą zagrożenia, które wpływają na zdrowie psychiczne, emocjonalne i fizyczne dzieci. Kampania ZOBACZ, ZAPYTAJ, ZAREAGUJ zachęca opiekunów do bycia bardziej świadomymi i aktywnymi wobec cyfrowej aktywności swoich podopiecznych.

CZYTAJ WIĘCEJ >>>

9.09.2023

12.11.2014

Nie jestem graczem partyjnym

 

Rozpoczyna Pani Kampanię na miesiąc przed wyborami, czy nie za późno?

Dokładnie tak zaplanowałam. W moim działaniu nie ma przypadku. Oczywiście kandydatem Platformy na Prezydenta Krakowa zostałam dużo wcześniej, ale oficjalnie Państwowa Komisja Wyborcza zarejestrowała mnie 11 października. Według mnie to był pierwszy i właściwy moment, aby rozpocząć kampanię. Stąd moje oficjalne spotkanie z mediami miało miejsce dopiero 12 października. Wrzesień to miesiąc, gdy w wielu domach planuje się organizację najbliższego roku życia rodziny a nie rozważa programów wyborczych. Ponadto uważam, że nie należy mieszkańców męczyć zbyt długą kampanią. Trzeba to zrobić krótko, rzeczowo i efektywnie. I jeszcze jedno: kampania to duży wydatek pieniędzy i myślę, że szkoda w dobie innych potrzeb, żeby je wydawać np. na bilbordy i plakaty, którymi dużo wcześniej oblepia się miasto. 

 

To bardzo poważny wyścig. Dlaczego stanęła Pani na starcie?

Jestem krakowianką od urodzenia i to miejsce na Ziemi wybrałam: tutaj mieszkam, pracuję i działam. Start w prezydenckich wyborach jest konsekwencją mojej samorządowej drogi.

Można się zgodzić, że kilkanaście lat pracy w Radzie Miasta to duża wiedza, ale czy ona wystarczy? Przecież potrzeba jeszcze doświadczenia. Jeżeli mówimy o doświadczeniu prezydenckim, to wśród kilku kandydatów, tylko urzędujący Prezydent je ma, gdyż właśnie urzęduje, ale na początku też nie mógł się nim wykazać, bo skąd u profesora Uniwersytetu Jagiellońskiego wiedza o funkcjonowaniu miasta? Teraz po 3 kadencjach – 12 latach urzędowania – można odnieść wrażenie, że tej wiedzy jest za dużo, a brakuje jakiejś świeżości, nowego spojrzenia. Może chodzić o rutynę – tak oceniają to mieszkańcy. Śmiem twierdzić, że spośród pozostałych kandydatów legitymuję się najlepszą wiedzą o sposobie funkcjonowania miasta i Urzędu, a moje przygotowanie do tej funkcji jest najlepsze. Z całym szacunkiem dla moich kontrkandydatów: w tej kwestii musimy sobie powiedzieć, że żaden z Panów nie pracował tak blisko i tak długo dla miasta. 

 

Konkurenci będą walczyć

Bardzo dobrze. Tak powinno być. Zdrowa konkurencja podnosi poziom debaty, a w jej toku może się wyłonić wiele nowych spraw ważnych dla Krakowa. Jednak żeby widzieć to miasto w perspektywie jego transformacji i potrzeb, znać sposób jego funkcjonowania i specyfikę, nie wystarczy tylko w nim mieszkać i pracować. Nie chciałabym odnosić się w szczegółach do moich kontrkandydatów, gdyż każdy z Panów, zgłaszając się do walki o fotel Prezydenta, pokazał dużą odwagę, bo to wielka odpowiedzialność. Niemniej Pan Marek Lasota – powiedzmy sobie szczerze – został desygnowany przez PIS tylko dlatego, że istnieje zbieżność jego nazwiska z nazwiskiem byłego Prezydenta Krakowa, Józefa Lassoty, który jest rozpoznawalny, ma za sobą udaną kadencję rządzenia miastem i jest w PO. Moim zdaniem to kandydatura zgłoszona dla stworzenia zamieszania. Marek Lasota, znane nazwisko, związany z PO, a desygnowany przez PIS. W takim zamęcie wielu wyborców może oddać swój głos. Ale tu nie chodzi o stwarzanie zamieszania przez zbieżność nazwisk, tylko o przyszłość Krakowa, a Pan Lasota mieszka w Olkuszu, a pracuje w Wieliczce, więc myślę, że Kraków zna zza okien samochodu. Ponadto fakt, że Pan Lasota jest doktorem historii nie oznacza, że powinien zarządzać historycznym miastem Krakowem.

Panowie Sławomir Ptaszkiewicz, Łukasz Gibała i Tomasz Leśniak są bardzo energicznymi młodymi ludźmi. Ich programy zasługują na uwagę, bo wiele w nich dobrych postulatów i dobrej energii, ale myślę, że ich chwila dopiero nadejdzie – może za 4 lata?

 

Mam rozumieć, że potrzeba więcej doświadczenia, które wypływa z własnego życia i życia z miastem.

Tak, doświadczenie to bardzo istotna kwestia. Ono przychodzi z wieloletnią pracą i działaniem, z tym się człowiek nie rodzi. Wiedzę o potrzebach mieszkańców czerpię z cotygodniowych dyżurów radnej, a przez te 12 lat było ich bardzo wiele. Mogę powiedzieć, że aż trudno uwierzyć, ile różnych spraw i problemów mają krakowianie. W rozwiązaniu części z nich udało mi się pomóc. Zdobyłam doświadczenie.

 

Jeżeli już o doświadczeniu mowa: czy daje ono niezależność w działaniu? Przecież jest jeszcze partia…

Powiedziałam kiedyś w wywiadzie dla „Gazety Krakowskiej”, że ja nie jestem graczem partyjnym. Nigdy nie uczestniczyłam w układach całej tej brzydszej strony polityki. Czuję się samorządowcem. Jeżeli lokalnie są wytyczone cele i uzgadniamy program, który przedstawiam, który ja uznaję za dobry i godny realizacji, to oczekuję, że władze i członkowie PO będą współdziałać i pomagać w realizacji. Natomiast nie można narzucać nieuzasadnionych zmian do wcześniejszych ustaleń. Tu jest miejsce na sprzeciw i niezależność. 

 

PO odbudowuje swoją przewagę w sondażach za sprawą kobiety, Pani Premier Ewy Kopacz, ale na pewno byłoby łatwiej, gdyby spełniono więcej wcześniejszych obietnic wyborczych. Nie uważa Pani, że to obciążenie?

Na pewno tak. Może należało mniej obiecywać, a więcej realizować. Niestety tak to już jest, że w kampanii wyborczej wszystkie partie polityczne zaczynają licytację i liczą na to, że wyborcy postawią na tego, kto najwięcej obieca. No cóż, ta reguła niestety sprawdza się od lat. Jak sięgam pamięcią, żadnemu z ugrupowań, które wygrało wybory, nie udało się zrealizować w pełni programu wyborczego. A były duże wpadki. Dlatego uważam, że w kampanii należy zachować umiar w deklaracjach, aby uniknąć rozczarowań wyborców.

 

Może to dziwne, ale nie zapytam o program wyborczy. Niemniej proszę powiedzieć, jak to, co Pani proponuje w swojej kampanii, ma się do innych propozycji.

W zasadzie mogę stwierdzić, że programy wyborcze poszczególnych kandydatów są kalkami. Różnią się w mniej istotnych zadaniach, w sposobach finansowania, w kolejności ich realizacji, ale istotnych różnic nie ma – przecież w końcu wszystkie dotyczą Krakowa. Myślę, że duża część mieszkańców tego miasta zapytanych o konieczne zmiany czy naprawy, odpowie sformułowaniami zawartymi w programach wyborczych Kandydatów, bo po prostu ludzie tego potrzebują.

Inną kwestią są te deklaracje kandydatów, które wychodzą poza możliwości działań prezydenta, co może wynikać z nieznajomości uprawnień urzędu albo z populizmu. Może trzeba zrozumieć, że nie każdy kandydat na prezydenta zna te uprawnienia. Ponadto można odnieść wrażenie, że aby sfinansować niektóre z obietnic wyborczych kandydatów, miasto powinno uruchomić mennicę. 

W tym miejscu rodzi się pytanie: który z kandydatów gwarantuje najpełniejszą realizację obietnic za sensowne pieniądze i z odpowiednim wyczuleniem na bieżące potrzeby mieszkańców. Bez zbędnego zadęcia i rozrzutności czy fantazji. Który najlepiej pogodzi różne frakcje polityczne w Radzie Miasta, aby móc przegłosować wykonanie potrzebnych zadań? Który potrafi wpłynąć na radnych będących w opozycji, aby nie występowali przeciwko zgłaszanym projektom tylko dlatego, że nie oni są ich autorami? Wiele dobrych i potrzebnych zadań właśnie tak przepadło. 

 

Rozumiem, że chodzi o realizm. Chciałbym się jednak dowiedzieć, co Pani postawi na pierwszym miejscu.

Jedno chcę zdecydowanie powiedzieć: koniec wielkich budowli. Trzeba skoncentrować się na działaniach miasta, które będą dedykowane największej liczbie mieszkańców i poprawią ich codzienne życie. To bardzo trudny wybór. Gdy patrzę na swój program, to marzy mi się realizacja wszystkiego naraz, bo po prostu tego potrzeba. Nie ma w nim niczego na wyrost, chodzi niejednokrotnie o podstawowe sprawy, które już dawno powinny w mieście funkcjonować. Jednak nie jesteśmy jeszcze bogatą zachodnią metropolią. Trzeba powiedzieć, że w szybkim tempie zmniejszamy dystans, który nas od nich dzieli, ale prawdę mówiąc, jesteśmy na dorobku. W dodatku nie wszystkie pieniądze zostały dobrze wydane. 

Mam ścisły i logiczny umysł, zdobyłam teoretyczną wiedzę o zarządzaniu spółkami, nawet zarządzałam firmą. To jedna strona medalu. Po drugie jestem kobietą, matką, działam w organizacjach, w których spotykam ludzi pokrzywdzonych przez los czy chorobę i z tej perspektywy widzę ważność innych potrzeb niż ekonomiczne. Łączę ekonomię z sercem. Dlatego Pana pytanie jest dla mnie takie trudne. To jedno z tych od za krótkiej kołdry: Czy lepiej mieć zimne nogi, czy głowę? Powiedzmy, że to zależy od większej odporności na zimno.

Musimy mieć świadomość, że budżet na rok 2015 jest już przygotowany, do 15 listopada będzie przedstawiony Radzie Miasta Krakowa. Nowa Rada go zatwierdzi do końca stycznia 2015 roku, po wprowadzeniu poprawek. W pierwszej kolejności, w nowej kadencji, powinny ruszyć sprawy małe i niskonakładowe, które można szybko zrealizować. Tych drobnych spraw jest bardzo dużo i pewnie zabraknie miejsca, gdy zacznę wymieniać, ale chodzi przykładowo: o czystość miasta, zwiększenie bezpieczeństwa, podstawowe zmiany w organizacji komunikacji czy w wynajmowaniu lokali gminnych, o profilaktykę dla osób starszych.

W moim programie zawarłam kilka spraw długoterminowych, część z nich przekroczy granice jednej kadencji. W ich realizacji ważna jest efektywność działań. Kilka działań musi być prowadzonych równolegle i trudno tu mówić o ważności. Chodzi o żłobki, przedszkola, szkoły – wiadomo, co jest potrzebne i wiadomo, jak się za to zabrać (wszak uczestniczyłam w obradach Okrągłego Stołu Edukacyjnego). Dalej idzie o zbiorową komunikację, parkingi i walkę ze smogiem oraz domknięcie obwodnicy miasta. Jest jeszcze jedna bardzo ważna sprawa, niezrealizowana od lat i dłużej tak być nie może. Chodzi o niedoinwestowanie dzielnicy Krakowa, jaką jest Nowa Huta. Trzeba zrobić wszystko, aby to zmienić. Jest projekt zagospodarowania 5,5 tys. hektarów poprzemysłowych. Obszar będzie podzielony na cztery projekty związane z Centrami Logistycznymi, ze stworzeniem strefy technologicznej dla powstających nowych firm oraz dużej strefy rekreacji, wypoczynku i wydarzeń kulturalnych. Obok powstanie też nowoczesna zabudowa mieszkaniowa. Pierwsze pieniądze na realizację tego projektu powinny być w planie budżetu roku 2015. Realizacja zadań związanych z tym wyzwaniem będzie olbrzymim kołem zamachowym dla rozwoju wszystkich dzielnic Nowej Huty, a także dla Krakowa. Projekt już przyciąga inwestorów. Powstające w strefie przedsiębiorstwa to nowe miejsca pracy w lepszych standardach i duże możliwości zmian. Myślę, że zmiany te odczuje także Kraków. Gdzieś przeczytałam stwierdzenie odnoszące się do tego zamierzenia, które brzmi mniej więcej tak: Nowa Huta to Kraków Przyszłości!

 

Widzę, że w wielu sprawach celuje Pani w sedno i wygląda na to, że kontroluje sytuację?

Nie wiem do czego odnieść Pana pytanie? Czy do tego, że rozpoczęłam swoją kampanię najpóźniej ze wszystkich Kandydatów z pełną świadomością takiego działania? Czy do tego, że trzeźwo patrzę na możliwości mojego miasta i tonuję obietnice w odniesieniu do stabilizacji finansowej Krakowa? Czy do mojej pozycji i roli jaką odgrywam w Platformie Obywatelskiej? Powiem tak: nie tyle kontroluję sytuację, co mam jej świadomość. Natomiast zgodzę się co do tego, że celuję w sedno spraw. Może zostało mi to z dobrych wyników na strzelnicy. Startowałam w zawodach, strzelając z broni krótkiej i mam kilka zdobytych pucharów. Może trzeba je będzie kiedyś wyeksponować?

 

Oj! Tego nie wiedziałem. To może jeszcze coś o sobie?

Chciałby Pan takie wiadomości jak do tabloidów?

 

Niekoniecznie aż tak.

Ok. Lubię podróże. Dużo podróżowałam. Byłam na wszystkich kontynentach prócz Australii. Lubię rekreację: pływalnia, rower – dlatego wiem, jak potrzebne są dobre ścieżki rowerowe, niestety nie takie, jak w Krakowie. Kiedyś, gdy dzieci były małe i jeździły konno, też z nimi próbowałam, nawet mi szło. Lubię spędzać czas w gronie rodziny, zawsze mamy coś poważnego do przegadania i coś wesołego do zrobienia, to taki fajny czas relaksu. Kiedyś po ślubie mieszkaliśmy z moją rodziną. Wtedy własne mieszkanie było całkowicie poza zasięgiem młodych ludzi, nawet wynajęcie było trudne. Potem, gdy urodziła się córka, dostaliśmy jakimś cudem mieszkanie zastępcze – 37 m2 – to były dwa pokoje z ciemną kuchnią przy ulicy Bronowickiej. Tam mieszkaliśmy parę lat, było ciasno, ale fajnie je wspominam. Następnie kupiliśmy trochę większe mieszkanie – około 90m2, a potem dom, w którym żyjemy do dziś. Mówię to po to, żeby Pan nie myślał, że coś mi spadło z nieba (choć czuję jego opiekę). Wiem, jak wygląda życie prawie z każdej strony. 

 

Teraz przed Panią nowe wyzwanie, czy nie obawia się Pani?

Wiele razy w życiu miałam sytuacje budzące respekt, w których powinnam się bać. Ale dawałam sobie radę, przeważnie z bardzo dobrym skutkiem. Nie należę do ludzi strachliwych, co nie znaczy, że nie mam w sobie pokory. Wiem, że nie będzie łatwo, ale jeśli nie ja, to kto? Na to pytanie odpowiedzą mieszkańcy w wyborach. Wierzę, że zmobilizują się i pójdą do wyborów, nawet ci, co nigdy nie chodzą – żeby pokazać, jak bardzo zależy im na Krakowie.


Wierzę w swoją wiarygodność i ufam, że w większości Wyborcy zagłosują na mnie.

 

10.11.2014

Jeszcze jedna okazja do porozmawiania z kandydatką na Prezydenta Miasta Krakowa, Panią Martą Pateną

W środę (12 listopada 2014 roku) w godzinach od 12.00 do 17.00 zapraszamy do Biura Wyborczego na ul. Kordylewskiego 11/120.

CZYTAJ WIĘCEJ >>>

27.10.2014

Marta Patena gościem programu "Tematy dnia"

W sobotę, 25 października 2014 roku, pani Marta Patena gościła w programie TVP Kraków pt. „Tematy Dnia”. Krakowska telewizja od poniedziałku zaprasza wszystkich kandydatów na Prezydenta Miasta Krakowa do udziału w swoim programie. Kolejność zaproszeń jest alfabetyczna.  

Obejrzyj całą rozmowę

CZYTAJ WIĘCEJ >>>

Prezentacja programu wyborczego

Róża Thun przedstawiła Kandydatkę - poinformowała, że kandydatka została zarejestrowana w piątek 10.X.2014 roku - i zaproponowała, „że należy brać się do szerokiej kampanii wyborczej”. Wydarzenie weekendu – wygrany przez Polaków mecz z Niemcami – pokazuje, że niekoniecznie musi wygrać dotychczasowy faworyt, a przekonanie Krakowian, aby głosowali na Martę Patenę jest możliwe.

CZYTAJ WIĘCEJ >>>

Wywiad dla Gazety Krakowskiej

Wygra Pani z Jackiem Majchrowskim? 
Postaram się - mówi Marta Patena

Wojciech Harpula 2014-09-29 08:05:54, aktualizacja: 2014-09-29 08:08:35

Wiem, jakie są potrzeby mieszkańców Krakowa. W naszym mieście można żyć lepiej i wygodniej niż teraz - mówi Marta Patena, kandydatka Platformy Obywatelskiej na prezydenta Krakowa w rozmowie z Wojciechem Harpulą.

Urzędujący prezydent jest zdecydowanym faworytem. Sondaże wskazują, że drugi wynik uzyska kandydat PiS Marek Lasota. Pani ma ok. 10 proc. poparcia.
Oczywiście, że prezydent jest faworytem. Urzędujący prezydenci wszędzie są faworytami. 
Do wyborów mamy jeszcze trochę czasu. Zrobię wszystko, by przekonać do siebie mieszkańców. 
I uważam, że mam na to szanse. 

CZYTAJ WIĘCEJ >>>

Pomnik Armii Krajowej

27 września 2014 roku otrzymałam zaproszenie na Bulwar Czerwieński, na godz.12.00. U stóp Zamku Wawelskiego w miejscu kamienia węgielnego Pomnika Armii Krajowej "Wstęgi Pamięci" będziemy świętować 75. Rocznicę Powstania Polskiego Państwa Podziemnego postawimy pierwszy fragment Pomnika Znak Polski Walczącej.

 

KONCEPCJA

Pomnik przedstawia bryłę, która się wyłania z podziemia i odzwierciedla historyczny fragment dawnych granic II RP w kształcie Wstęgi Pamięci, jako motyw artystyczny.
Pomnik AK i PPP stoi na nowo utworzonej osi zorientowanej do Wawelu i będzie widoczny z tarasu zamku.

CZYTAJ WIĘCEJ >>>

Krakowscy Radni śpiewają Kadrówkę

18 września z okazji 100. rocznicy wymarszu Pierwszej Kompanii Kadrowej z Oleandrów Radni Miasta Krakowa wzięli udział w nagraniu do Krakowskiego Albumu Patriotycznego. Oto jak zaśpiewali "Kadrówkę".

CZYTAJ WIĘCEJ >>>

Jedyna odważna z Platformy

Już raz pokonała profesora Majchrowskiego

Marta Patena mówi o sobie, że ma charakter społecznika. W szkole i na studiach działała w samorządzie i harcerstwie. Kiedy wyszła za mąż i urodziła dwoje dzieci, poświęcała czas tylko na pracę w szkole i rodzinę. - Dopiero kiedy dorosły, powróciłam do działalności społecznej - opowiada. Startowała w wyborach samorządowych w 1998 roku i po raz pierwszy została radną Krakowa. Należała wtedy do Unii Wolności. Na liście do Rady Miasta dostała dalekie, ósme miejsce, ale nieoczekiwanie wygrała wybory z drugim wynikiem w swoim okręgu. - To było dla mnie pozytywne zaskoczenie i sygnał, że jestem dobrze oceniana w Bronowicach i Krowodrzy, gdzie mieszkam i gdzie pracuję - mówi. 

CZYTAJ WIĘCEJ >>>